MUSZĘ bo się uduszę. Bezczynność mnie po prostu wykańcza.
..................czas M trwa..................No staram się o nic nie prosić jeśli chodzi o realizację konkretnych projektów:) a mam ich całkiem sporo. Cóż od czasu do czasu coś mi przewierci, przytnie.......Wzrok przemilczę bo gdyby z.... to ja już dawno martwa bym była:)
Tak sobie myślę, że jak mnie tak nosi to chyba już zdrowa jestem:)
Powracając do tego przewierci, przytnie. Swego czasu dostałam poręcze ze starej kamienicy. Są po prostu zjawiskowe. Oczywiście uratowane przed spaleniem....... na szczęście. Udało mi się M namówić abyśmy zmienili tą naszą. Schody z balustradą wyglądały jak na poniższym zdjęciu. Wiem na kolana nie rzucają.
Nasze schody są z półpiętrem. Pierwsze czyli te do półpiętra nie miały w ogóle poręczy. Praktyka pokazała, że nie zdaje to egzaminu. Ściana tak "unurana", że mi po prostu wstyd było przed gośćmi. Ile się jej naszorowałam.......... Teraz mam taką cudną poręcz:)
Brakuje zakończeń ale to kwestia czasu jak mi jakieś boskie wpadną w łapki. Poręcz jedynie wyszorowana. Taką planuje zostawić.
Balustradę też przemalowałam na rdzawy kolor. Jeszcze gdzie nie gdzie ją trochę przyrdzewie.
Przy okazji moja zbieranina sklecona, pomalowana robi za świeczniki....stare rzecz jasne. A zaczęło się od zakupu takich dwóch podstaw chyba od jakiś świeczników. Poniższe zdjęcie jest Olgi.
Dwie podstawy + dwie góry tych świeczników (te kawałki, które są nie oszlifowane, reszta już wykorzystana do baldachimu) + dwie stare nogi od czegoś, nie wiem czego.
Pozwoliły na złożenie całkiem wysokich i bardzo ciężkich dwóch świeczników. Całość jakoś tak mi pasowała.
Jednak ja uwielbiam takie bardzie zdobne może ciut barokowe a czasu pod dostatkiem więc pobawiłam się foremkami i odlewami. Odlane dekory pokryłam płatkami złota.
Malowałam, wycierałam, szlifowałam jednym słowem kombinowałam aż doszłam do efektu jaki przedstawia poniższe zdjęcie.
Ta podstawa może wydaje się ciemniejsza ale tylko wydaje.
Kominek do zmiany, której nie mogę się doczekać. Mam już kafle takie stare rzecz jasna, piecowe. Trzeba tylko ten rozebrać i drugi postawić ale co to dla nas:)
pozdrawiam
Ala
Super ....Uwielbiam jak się tworzy co z niczego a jeszcze jak ma duszę to jest coś pięknego....Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńI ja tak myślę:)
Usuńpozdrawiam serdecznie
Świecznik jest cudny:)))pomysł na poręcz godny pozazdroszczenia:))jesteś nie tylko pracowitą ale niezwykle zdolną osobą:)))pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło:) dziękuje ślicznie
Usuńrównież pozdrawiam
No ,no dziewczyno te poręcze toś mi chyba z garażu ukradła. A tak na serio to mam dębowe od pani ze starej kamienicy podobno z Brackiej w Krakowie, tylko brakuje mi części tej balustrady. Będziem myśleć. Leży drugi rok w garażu. Pozdrawiam. Dorota
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu Twoich się nie tykałam:)
UsuńMoja leżała rok przynajmniej o ile nie więcej ale się doczekała. Te stare mają coś w sobie, prawda:)? Ostatnio przytachaliśmy ławki ze starych maszyn a oparcia wykończone właśnie starymi poręczami z zakończeniami, tj takimi zawijaskami. Te zawijaski są cudne, nie mogę się na nie napatrzeć. Ciesze się, że są moje....... jednak ja nigdy bym ich tak nie pocięła......Bo ja zanim cokolwiek przytnę, utnę czy przerobie zastanawiam się miliony razy czy aby na pewno to dobry pomysł czy czegoś nie zniszczę.....
pozdrawiam serdecznie
Stąd i twoje rewelacyjne renowacje a raczej projekty.
OdpowiedzUsuń:) dzięki
UsuńŚwietna ta poręcz!
OdpowiedzUsuńI really likes your blog! You have shared the whole concept really well and very beautifully soulful read!Thanks for sharing. ดูหนังออนไลน์
OdpowiedzUsuń