...... leci szybko jak się na nic nie czeka ......
Jak czeka się na ..... cokolwiek to dłuży się niemiłosiernie.......
....... leży się na stole chirurgicznym i przy znieczuleniu miejscowym słyszy, czuje ...... mimo, że nie boli jak wycinają węzła szyjnego do badania. Podobnie jest, bynajmniej dla mnie, w przypadku kiedy czeka się na wynik biopsji.....
Każdemu przy czymś innym ten zegar spowalnia ale każdemu jakoś tak dziwnie mocno........
Wyniki odebrałam w czwartek, przy okazji usunięcia szwów. Blisko tydzień przed czasem kiedy miałam dzwonić z pytaniem, czy może już są. Z gabinetu praktycznie wybiegłam, na dodatek z płaczem :). Mój M był przerażony....... chyba wszyscy na mnie patrzyli a ja tak się cieszyłam, że nie mogłam się powstrzymać. Pani dr po wyciągnięciu szwów sprawdziła....... były moje wyniki, czyściutkie:)
Mam jeszcze jedną konsultacje z panem profesorem torakochirurgiem.......
......................................................
Mam za to na pewno szczęście do ludzi:)
W ramach zalecanego odpoczynku postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia Ani i Jej Męża. Anię poznałam w ubiegłym roku przez jeden z portali ...gdzie można oddać lub sprzedać coś co nie jest nam już potrzebne. Cały czas byłyśmy jedynie w kontakcie telefonicznym. Co prawda gadamy dłuuuuuugo przez telefon, ale nigdy się nie widziałyśmy:) Nam to jednak nie przeszkadzało w spotkaniu. Dzieli nas co prawda trochę kilometrów ale co tam.
I tak w piątek aby głowa nie myślała o szpitalu, chorobie....... o piątej rano wyjechaliśmy do Czacz-a zwiedzać "mekkę klamociarzy"- jak pisała Ita, ale również aby spotkać się z Anią i Krzysztofem. Zdjęć praktycznie nie robiłam. Skupiłam się na oglądaniu:) i radości, że mogęMam nadzieję, że jeszcze będę miała okazje jechać.
Za to w sobotę wszyscy razem pojechaliśmy zwiedzać Zieloną Górę. My byliśmy po raz pierwszy. Piękne miasto. Bez dwóch zdań skradło moje serce. Oprócz zieleni jaka jest wszechobecna, a którą ja po prostu kocham ma mnóstwo klimatycznych, bardzo w moim guście kamienic. Tu już zdjęć trochę mam. Kilka gdzie nie napatoczył mi się żaden zwiedzający zamieszczam.
Jedna z wielu cudownych, przypadła mi do gustu przez te OCZYWIŚCIE zielone okna:) no i ta cegła.
Na punkcie symetrii też mam kota. W tej kamienicy jest tak bardzo namacalna.
A tego gościa znacie?
Skradł moje serce, siedział w różnych miejscach.
Chyba na tych parapetach najbardziej mi się podoba.
Koło palmiarni zielono-górskiej też się znalazł.
Próbował się chyba zaprzyjaźnić:) Mój M to ten z lewej oczywiście
Byliśmy również w Świebodzinie bo to tylko 20 km od Sulechowa. Grzech być tak blisko i nie zobaczyć największą żelbetonową rzeźbę Jezusa.
Spędziliśmy dwa cudowne dni z Cudownymi Ludźmi. Aniu, Krzysztofie bardzo ale to bardzo Wam dziękujemy za czas jaki mogliśmy z Wami spędzić, za wycieczki jakie nam zorganizowaliście:) i za tą babkę ziemniaczaną, którą Ania specjalnie dla nie piekła:) - pychotka.
Zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka
dla wszystkich odwiedzających
życzę z całego serca
Ala
PS. Haniu dziękuje, nie wiesz jakie to dla mnie WAŻNE.
Alu Kochana! Jesteś! Tak się cieszę Twoim wpisem:-)
OdpowiedzUsuńJak zawsze masz wyczucie chwili... Dziś, w trudnym bardzo dla mnie dniu, zajrzałam na swoją listę obserwowanych blogów, a tam... Twój nowy wpis:-) Tylko Twój!
I jesteś zdrowa:-)
Gorąco pozdrawiam,
Hania
Haniu bardzo ale to bardzo Ci dziękuje. Każdy Twój sms wywoływał tak dobre emocje i łzy radość:) Nie masz nawet pojęcia ile to dla mnie znaczy. Ubolewam jedynie nad tą odległością......A z drugiej strony ciesze się, że nie jest przeszkodą aby pamiętać:) i dać tą nadzieję
UsuńZ cały sił, a mam ich coraz więcej przytulam Cię do serca
Ala
Alu, przeraził mnie Twój wpis na początku, ale na szczęście dalej juz emocje opadły. Wyobrażam sobie co musiałaś przejść i podziwiam Cię za Twoją otwartość. Z chorobami jestem za pan brat...jak to dobrze,że Twoje zdrówko już w porządku. Wspaniałe spotkanie i wycieczki, na pewno wrażenia pozostaną na długo, oby i przyjaźnie:))Pozdrawiam, napisze email;))
OdpowiedzUsuńByło, minęło ale będę pamiętać. W ten weekend byłam tak pochłonięta wycieczką, zwiedzaniem i rozmową z cudownymi ludźmi, że w ogóle nie myślałam. Gdybym w lustrze nie widziała szwów po wyciętym węźle.....
UsuńChoroba na pewno nauczyła mnie odpoczywać:)i bardziej dbać o siebie.
Za chwilkę sprawdzę pocztę:) dziękuje
ściskam mocno
Super, że ok...Fajne zdjęcia dziękuję za spacerek...Pozdrawiam pa...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam również:)
UsuńJa też czekałam, kiedy wreszcie dodasz nowy wpis ale coś mi tu nie pasowało.Rozumiem Cię nawet nie wiesz jak dobrze .Teraz nabierz apetytu na życie ja wybrałam ciszę.Po prostu na nic innego nie mam siły.Odwiedż mnie na Kredensowy Dom fb. tam powoli coś się pozytywnwgo dla mnie zaczyna.DOROTA
OdpowiedzUsuń:) dziękuje. Życzę zdrówka.
Usuńpozdrawiam
PS. Nie mam fb
Uff...troszkę mnie przeraziłaś tym wstępem...
OdpowiedzUsuńCieszę się,że wszystko ok.
Pozdrawiam :)
Nie miałam takiego zamiaru....
UsuńBardzo dziękuje
również pozdrawiam
Załóż ten fb. co masz do stracenia jeszcze czekam na ciebie i wrzucaj zdjęcia wrzucaj....
OdpowiedzUsuńDobrze, że trudne chwile już za Tobą, trzymam kciuki za całkowity powrót do zdrowia!
OdpowiedzUsuńA Zielona Góra rzeczywiście urokliwa w Twoim obiektywie.