niedziela, 27 sierpnia 2017

Czas....

...... leci szybko jak się na nic nie czeka ......
Jak czeka się na ..... cokolwiek to dłuży się niemiłosiernie....... 

....... leży się na stole chirurgicznym i przy znieczuleniu miejscowym słyszy, czuje ...... mimo, że nie boli jak wycinają węzła szyjnego do badania. Podobnie jest, bynajmniej dla mnie, w przypadku kiedy czeka się na wynik biopsji.....
Każdemu przy czymś innym ten zegar spowalnia ale każdemu jakoś tak dziwnie mocno........

Wyniki odebrałam w czwartek, przy okazji usunięcia szwów. Blisko tydzień przed czasem kiedy miałam dzwonić z pytaniem, czy może już są.  Z gabinetu praktycznie wybiegłam, na dodatek z płaczem :). Mój M był przerażony....... chyba wszyscy na mnie patrzyli a ja tak się cieszyłam, że nie mogłam się powstrzymać. Pani dr po wyciągnięciu szwów sprawdziła....... były  moje wyniki, czyściutkie:)
Mam jeszcze jedną konsultacje z panem profesorem torakochirurgiem.......

......................................................

Mam za to na pewno szczęście do ludzi:)
W ramach zalecanego odpoczynku postanowiliśmy skorzystać z zaproszenia  Ani i Jej Męża. Anię poznałam w ubiegłym roku przez jeden z portali ...gdzie można oddać lub sprzedać coś co nie jest nam już potrzebne. Cały czas byłyśmy jedynie w kontakcie telefonicznym. Co prawda gadamy dłuuuuuugo przez telefon, ale nigdy się nie widziałyśmy:) Nam to jednak nie przeszkadzało w spotkaniu. Dzieli nas co prawda trochę kilometrów ale co tam.
I tak w piątek aby głowa nie myślała o szpitalu, chorobie....... o piątej rano wyjechaliśmy do Czacz-a zwiedzać "mekkę klamociarzy"- jak pisała Ita, ale również aby spotkać się z Anią i Krzysztofem. Zdjęć praktycznie nie robiłam. Skupiłam się na oglądaniu:) i radości, że mogę







e

Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazje jechać.
Za to w sobotę wszyscy razem pojechaliśmy zwiedzać Zieloną Górę. My byliśmy po raz pierwszy. Piękne miasto. Bez dwóch zdań skradło moje serce. Oprócz zieleni jaka jest wszechobecna, a którą ja po prostu kocham ma mnóstwo klimatycznych, bardzo w moim guście kamienic. Tu już zdjęć trochę mam. Kilka gdzie nie napatoczył mi się żaden zwiedzający zamieszczam.

Jedna z wielu cudownych, przypadła mi do gustu przez te OCZYWIŚCIE zielone okna:) no i ta cegła.



Na punkcie symetrii też mam kota. W tej kamienicy jest tak bardzo namacalna.







A tego gościa znacie?






Skradł moje serce, siedział w różnych miejscach.




Chyba na tych parapetach najbardziej mi się podoba.



Koło palmiarni zielono-górskiej też się znalazł.



Próbował się chyba zaprzyjaźnić:) Mój M to ten z lewej oczywiście


Byliśmy również w Świebodzinie bo to tylko 20 km od Sulechowa. Grzech być tak blisko i nie zobaczyć największą żelbetonową rzeźbę Jezusa.



Spędziliśmy dwa cudowne dni z Cudownymi Ludźmi. Aniu, Krzysztofie bardzo ale to bardzo Wam dziękujemy za czas jaki mogliśmy z Wami spędzić, za wycieczki jakie nam zorganizowaliście:) i za tą babkę ziemniaczaną, którą Ania specjalnie dla nie piekła:) - pychotka.


                                                                       Zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka
                                                                                       dla wszystkich odwiedzających
                                                                                            życzę z całego serca

                                                                                                           Ala

PS. Haniu dziękuje, nie wiesz jakie to dla mnie WAŻNE.