wtorek, 26 kwietnia 2016

Kredens

Dostałam takie zdjęcie kredensu Cioci Gabrysi i przepadłam (zdjęcie wysłane na mój tel.). Stał taki samiutki na strychu ;)

 
Piękny, ale za duży - śliczny, ale nie mam miejsca - idealny, ale nie u mnie ..........
Myślałam intensywnie i jedyną opcja było wywalić wszystko i zrobić kuchnię od nowa ...... Nic nikomu nie tłumaczyłam ............................ oprócz mojego Męża. Nie było mi potrzebne "puknij się w głowę". Życie się ma jedno i nie wiadomo jak długie więc do dzieła. Łatwo nie było, zwątpienie i nie tylko ........ półtorej miesiąca ciężkiej pracy. Rąk nie czułam, policzki poparzone od preparatu, kręgosłup też dostał za swoje.
W trakcie prac moja kuchni i kredens wyglądały nieciekawie






  Okno jeszcze bez drewnianych wykończeń i dodatkowej wysuniętej korony.


6 momentami 7 warstw farby






Środki też wymalowane








 Na tym etapie widziałam światełko w tunelu chociaż pracy jeszcze mnóstwo.


 Nie mogłam się oprzeć, aby nie pokazać sposób montażu góry kredensu, aby nie dźwigać :)))) Patent mojego M. Przy moim 158 (syn dodaje "czystego zła") nie mam ani siły ani możliwości na utrzymanie tego kolosu szer 160cm.
 

 Kredens dostał nowy, dębowy blat w pięknym naturalnym kolorze - jest tylko zaolejowany. Mam już zakupione, też dębowe, listwy przyblatowe. Założymy je na sam koniec prac. Kafelki będą również wykończone listwami drewnianymi, jak już Ala się zdecyduje czy ma wszytko ........ ;)








 Dodany dekor z pyłu drzewnego.


Ten sam dekor, z lekka dopasowany, trafił również na wyższe części szafek w górze kredensu. Połączony został z dodanymi szprosami.


 Przy szufladkach również zmieniłam uchwyty. Poprzednie były w mojej ocenie stanowczo za duże. Wykorzystałam je przy dolnych szafkach.


Przy dolnych szufladach zmieniłam uchwyty na muszelkowe - uwielbiam je.



Z uwagi, na fakt, że góra kredensy jest powieszona dodaliśmy zakupione na allegro takie podpory.  Denerwują mnie te kostki, które muszą być ponieważ wysokości między blatem a szafka jest większa od wysokości elementów. Coś z nimi zrobię, nie wiem co ale zrobię.



Do kuchni z odzysku (czytaj złomu) trafiła lampa. Nie muszę dodać dla mnie cudowna. Co prawda tylko ja widział w niej to piękno :))) Dodałam oprawy z gilzami i trochę zbieranych kryształów. Jeszcze wersja świąteczna. I nastąpiła światłość....... w końcu.



Lewa strona okna i wydrukowane ryciny. Widoczna szafka jeszcze nie skończona, kolejna górka kredensu przytachanego przez mojego Tatę. Tu aż się prosi o wykończenie kafelek...... będzie będzie kwestia czasu:)))


 W ramach relaksu dwa świeczniki


 i dwa takie cudaki a do nich oprawki gilzy


efekt dwie lampy


Idealnie wpasowały się w kuchenne okno. Te klosze takie koślawe, jeszcze nad nimi nie zapanowałam.


A tak wyglądała ta część kuchni przed remontem. Warto było?
 





Nie mogę się nie pochwalić prezentem urodzinowym od moich Panów z pracy :)))) - czekoladowy. Leżał 40 dni w lodówce, cały spałaszowałam po poście, samiuteńka ;)


Mogę również pokazać lalki jakie uszyłam z okazji I Komunii Świętej mojej Siostrzenicy, która odbyła się w ubiegłą niedzielę. Siostrze też "się dostało" - na Jej wyraźne życzenie




Dużo tego :))))
Dziękuje za wytrwałość przy oglądaniu.


                                                                                                      pozdrawiam serdecznie
                                                                                                                     Ala

PS. Klaruje się zabudowa zlewu. Uchylę mały rąbek tajemnicy :)


.............. mam jeszcze dwa duże takie kafle i połówkę. Jeden duży już ma swoje przeznaczenie nad pozostałymi intensywnie myślę.

piątek, 1 kwietnia 2016

porcelanka

Co prawda skończyłam wyszywać już w ubiegłym roku, ale nie spieszyło mi się z oprawieniem. Czekała na remont kuchni. A że trwa...... i mam nadzieję, że już bliżej końca niż początku to przeglądam wszystkie nazbierane rzeczy, bo tu już ten czas. Skończona porcelanka poszła do oprawy. Nie jest oprawiona po mojemu..... za późno zauważyłam pomyłkę. Passe-partout poprawili, ale to, że jest za duża rama zauważyłam jak powiesiliśmy na ścianę. Taki problem to nie problem, kiedyś poprawię :)))) W opisie były nici dmc u nas ich nie ma więc zakupiłam zamienniki. Bałam się kupić kolory, które widzę tylko na monitorze komputera. Ten z lewej po wyhaftowaniu wyprułam i zamieniałam spokojniejszym kolorem.


Praca na ścianie prezentuje się następujaco


Rama sponiewierana. Co prawda im dłużej na nią patrzę tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że stanowczo za mało. Nad nią jeszcze popracuje. Kolory dla mnie zjawiskowe. Porcelanka jak mi się podobała tak mi się nadal podoba. Bardzo dziękuje Osobie, która podzieliła się wzorem.

Do porcelanki dołączyły wyhaftowane...... niech pomyślę jakieś 15 - 16 lat temu, jak mój Mateusz była mały, obrazki richelieu. Przewieszałam je z miejsca na miejsce. Wyszywałam je z myślą o kuchni i najbardziej tu w niej mi one odpowiadają.




Nadchodzi weekend, mam nadzieję że uda mi się sporo zrobić :))) Nic nie mówię głośno podobnież "jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga powiedz mu o swoich planach", nie planuję, co się uda to się uda. 
Na ten nadchodzący weekend mnóstwa słońca, uśmiechu....... i czego tam jeszcze można sobie wymarzyć:))))
                                                                                                           pozdrawiam serdecznie 
                                                                                                                                    Ala