Zaczynam lubić moją sypialnie. Odkąd moi panowie wymyślili zamianę pokoi, a ja jakoś chyba bez zastanowienia się zgodziłam, wiecznie coś mi nie leżało. Nadal moim ulubionym pokojem jest obecnie królestwo Matijasa, a kiedyś nasza sypialnia.
Marudzenia i baręczenia nie zniosę, ode mnie raczej takich oznak rozpaczania też się nie zazna. Życie jest za krótkie, aby marnować na pierdoły. A co sypialnia nie odpowiadała to nie odpowiadała :))))
Na moje nieszczęście momencik po wyremontowaniu zalało nam sufit, dodam, że tylko w sypialni, a chwilkę później drugi raz i trzeci. Należy podkreślić nic z tym nie miałam wspólnego. Cóż mogę zerwać tapetę HURA HURA ...... wracam do bieli. Tej, którą SAMA wybrałam i SAMA kupiłam i razem z M położyłam nie cierpię. Zanim ją jednak ściągnę, narobię bałaganu, przygotuje wszystko co bym w tej sypialni widziała. Moje postanowienie nie rozpocznę nic nowego zanim jej nie skończę, nadmienię, że obietnicy jak na razie dotrzymuję. Oczywiście są wyjątki jak ogród :)
Jak moja Połówka wyjeżdża na szkolenia, mimo że mam więcej pracy, do głowy wpada mi mnóstwo pomysłów. Piwnica kryła jeszcze do niedawna takie pokłady materiałów do wykorzystania ....... W tej chwili, a w zasadzie odkąd zaczęłam się bawić w przerabianie cudów wianków, już znam jej zasoby więc nie muszę siedzieć tyle w piwnicy :))) Na pomysł z baldachimem wpadłam daaaaawno temu. Właśnie w trakcie jednego ze szkoleń M znalazłam coś takiego jak tutaj bez nóg. Sam baldachim powstawał etapami, bo i mnie się klarował jego wygląd, a jego wygląd się klarował w zależności od zdobytych tudzież pozyskanych w inny sposób elementów składowych. Pierwsza odsłona:
Oczywiście musiałam sprawdzić jak będzie z materiałem.
Jak widać zagłówek jeszcze jasny ale listwa górna zakupiona i przymocowana. Wieszaki jakie leżą na górze służyły do podtrzymania materiału. Nie sprawdziły się, wychodziły ze ściany. Wymyśliłam coś innego ....... z czasem.......................... a w zasadzie po znalezieniu dwóch świeczników.
Po dodaniu małych kul zakupionych na allegro ich przeznaczenie zmieniło się drastycznie, bo kto by pomyślał o świeczniku patrząc na :
Kolejnym etapem było przyklejenie list tzw. warkoczy:
I już było lepiej :) Dodaliśmy też mocowania do rurek od karnisza, które powstały z przecięcia tzw. "C" - elementów kutych do ogrodzeń.
I jeszcze na różek może mały dekor.
Po każdej nowej rzeczy jaką dodawałam byłam rzecz jasna bardziej zadowolona :) Co absolutnie nie powstrzymało mnie przed wymyślaniem następnych :) Bardzo proszę bez tego współczucia dla mojego M. ;)
I co nie lepiej z tą koroną? Wykonana w całości domowym sposobem, kawałek deski, moja ulubiona listwa, środek to pilaster jaki kupiłam łącznie z elementami wykorzystanymi do szafki na jajka - pisałam o tym tutaj. Na koronę wpadłam przypadkiem na allegro szukając pomysłu na szafę. Była bardzo podobna do mojej bo i na niej się wzorowałam. Delikatna, ale mająca to coś w sobie i ....... stanowczo za droga. Przeanalizowałam co mam, co jestem w stanie zrobić, ILE zaoszczędzić - decyzja robię sama. Sytuacja zaczęła się klarować. Trochę trzeba było poprzymierzać, sprawdzić czy to to, czy pasuje.
Mały przerywnik - kinkiety, stare, drewniane dla mnie cudowne. Ich uroda przysłoniła racjonale myślenie ;) Były popękane. Próby klejenia spełzły na niczym. Zaczynałam się zastanawiać na wycięciem po jednym ramieniu, w jednym kinkiecie pęknięte było prawe ramię, a w drugim lewe. Na pomoc przyszedł Sąsiad. Nie wnikam jak naprawił, trzyma się, a mnie nic więcej do szczęścia nie potrzebne. Tak wyglądały, zdjęcie z allegro.
Mój zdolny Sąsiad zrobił mi foremkę do dekoru jaki miałam na rogach. Trzeba było wykorzystać i z dekorami poszłam na całość. Jak go ZNOWU ściągniemy przed zrywaniem tapet to trochę jeszcze poprawię malowanie bo z gazetami i foliami rozłożonymi po całym łóżku i rękami do góry kiepściutko się maluje.
Do kinkietów oprócz obrobienia, sklejenia, wyszorowania i ociupinki koloru, aby nie było widać naprawy, jedynie dodałam ramy.
Baldachim i cała otoczka wygląda tak: :)))
Na łepetyny jeszcze nie spadł. Materiał, z którego uszyłam boki jest bardzo delikatny i nadal mi się podoba chociaż korci mnie coś innego. Pewnie to tylko kwestia czasu jak zrealizuje swój pomysł. Powstrzymuje mnie maszyna bo ja chyba jednak nie lubię szyć. Zmiana bez wątpienia zgodnie z obietnicą jaką dałam sobie ograniczona byłaby do sypialni ale ta maszyna....... jeszcze pomyślę.
Następnym razem drzwi od szafy, które w niczym już nie przypominają ani szafy ani drzwi.
pozdrawiam serdecznie
Ala