czwartek, 24 lipca 2014

ogrodowo.....



Co by nie było, że nic nie robię to pokażę chociaż część tych moich hektarów (czytaj 1600 m kwadratowych). Na brak zajęcia nie narzekam.

 
 Lilie po prostu uwielbiam, mam kilka-naście kolorów. A ten chyba najbardziej lubię.


 Klon flamingo trafił do mnie zupełnie przypadkiem. Już się zadomowił. Tu jeszcze przed cięciem, takie śliczne różowawe listki te młode przyrosty







Akant w tym roku wyjątkowo jakoś obrodził. Zdjęcie robione już jakiś czas temu (tak się zbierałam aby napisać). Ma 6 kwiatów, tu widać jeszcze 4.



Mak, wyczytałam "mistrz metamorfozy" i coś w tym jest, prawda?



Clematis w zasadzie to nie bardzo u mnie sobie radzi mam tylko dwa.


Za to róża jest rewelacyjna i nie tylko ze względu na swoją wyjątkową urodę czy zapach ale fakt, iż wystarczy wsadzić kawałek gałązki do ziemi aby się ukorzeniła. 





A tu w buszu, w tej swojej beretce mój szacownym M. Przecież z daleka krzyczał, że te zdjęcia robię dookoła tylko nie jemu. No to masz :)))


Do tej róży mam jakiś taki sentyment. Kupiłam ją zaraz w pierwszym roku jak się wprowadziłam do domu. Jedna z dwóch, druga poddała się niestety zimie 2 lata temu. Do tej pory w takim kolorze nie dostałam - pięknym morelowo-herbacianym.



Rudbekia nie do ogarnięcia, ewidentnie daje mi do zrozumienia, że będzie rosła tam gdzie ONA chce a nie ja ;)
A to mój, wspomniany wcześniej drugi clematis.  Wszedł z krzewuszką w komitywę.

O takim ciemnym kolorze w ogrodzie jak u chociażby tego berberysa pisałam już wcześniej. Zauroczenie nadal  trwa. Nie przejdę obojętnie koło roślinki w takim kolorze, chociaż problem gdzie później ją  wsadzić:)))



A to coś to podobnież  szczodrzeniec.  Nie wiem już nie pamiętam. Podoba mi się z uwagi na kolor kwiatów. A dokładnie kiedy im bardziej rozwinięte tym intensywniejszy ich kolor , takie ceglasto-rude.





A poniżej dla wytrwałych po takiej ilości zdjęć :)))

Moja witrynka od sekretarzyka robi za szafeczkę kuchenna na moje cuda.




Dodałam do niej listwę na dole i dekor nad drzwiczki. Różnią się kolorem nieco, dlatego też co jakieś kilka dni ściągam ją i maluje, szlifuje, wieszam. Muszę być pewna co do koloru zanim ją nawoskuję.

Wieszak na ręcznik papierowy uznaję za skończony. Pokazywałam go tu . Dekor od Anity pomalowany farbami o jakich pisała Monia. Anita pisała o wosku w kolorze przydymniony dąb, dla mnie rewelacja  to jest to czego mi brakowało.





Na prośbę mojej Przyjaciółki ozdobiłam skrzynki na wino ...


ale nie tylko, bo w tzw. międzyczasie powstały chusteczniki ...



i skrzyneczki ...


Trochę tego było:)))
Pozdrawiam serdecznie