Chodziła za mną od jakiegoś czasu i pewnie dalej by się błąkała po głowie
gdyby nie to, że muszę zredukować szafki w kuchni aby wstawić kredens. No i
padło na szafkę, w której do tej pory były lekarstwa. Generalnie nie muszą być
w kuchni, prawda?
U mnie w domu apteczki jako takiej nie było. Nie wiem skąd mniemanie, że jej miejsce jest w łazience (może za dużo filmów w dzieciństwie ;)). Toteż
właśnie w łazience znalazła swoje miejsce...
Wyszła całkiem spora :))
Pierwszy raz wykonałam transfer. Jak na pierwszy raz .......jestem zadowolona.
Majstersztyk mojego M czyli wpuszczenie zawiasów. Z czystym sumieniem muszę przyznać, że ładnie to zrobił.
Porcelanowa zawieszka kupiona za groszaki na starociach
Profanacja? Całkiem możliwe. Bo moja apteczka powstała ze starej obudowy zegara kominkowego i ramki cała reszta do uszczuplenie zasobów paletowo-opałowych - jak widać z tyłu na zdjęciu trochę jeszcze zostało ;)
Na zdjęcie załapała się też szafka, która przybyła w nasze progi z kredensem. Była używana do misy i dzbana z wodą. Pierwotnie miała jakieś nogi ale zaginęły w boju.
Kinkiety poprawione. Dorobiłam ramki, wkleiłam drewniane dekory. Trochę próbowałam malować. Te malowanie to jeszcze nie to, ale i do tego dojdziemy :)))
A teraz z innej beczki zakupiłam coś takiego (zdjęcie z tel nie najlepsze)
Generalnie ładny kawałek drewna i co istotne tani :))) Co prawda pomysł na niego był, ale do niego potrzebna była interwencja stolarza. Cóż, nie bardzo dogadałam się ani z jednym stolarzem ani z drugim więc pozostało mi poradzić sobie w inny sposób. Wystarczył talerzyk i kawałek drewna do osadzenia klosza jaki zakupił mi mój M. Talerzyk zawsze idzie odkleić o ile znajdę coś co jeszcze bardziej będzie pasować :)) Lampion jak znalazł idealnie wkomponował się w sypialnię.
Reszta już też jest wykorzystana ..... szlifuje się. Szkoda, że doba ma tylko 24 godziny.
Pozdrawiam serdecznie
Ala