poniedziałek, 25 lutego 2013

Prezenty.....i zdobycze z SH



Zacznę chronologicznie…..

Kolejny rok został dopisany do mojej metryki…… jak co roku 20:)))
Z uwagi, iż „wszystko już mam”, tak bynajmniej twierdzi moja rodzinka, często i gęsto dostaję po prostu kasiorkę. Ja listę marzeń mam sporą:))), pewnie jak każdy. Jednak moja jakoś się nie zmniejsza, nawet wówczas gdy jakieś marzenie się spełni.

Jednym z nich na mojej liście był wianek a w zasadzie wianki, na które zachorowałam oglądając odcinek mojego ulubionego programu "Maja w ogrodzie" .
Kasia wspomniała o tendom, gdzie można takie cuda zakupić. I pierwszego maila wysłałam, myśląc, że piszę do Kasi, do Moniki ...."Zakochana w Pani wiankach". Obie Panie prowadzą wspomniany sklep internetowy, gdzie można różne cuda znaleźć...................ja w każdym bądź razie znalazłam.
A to moje spełnione marzenie :)), które przyszło dokładnie w moje urodziny. Dodam, że Panie wiedziały, że to mój prezent urodzinowy.




A tak prezentuje się z zewnątrz, zaglądając przez okno do werandy


Swoją drogą to ogród Pani Danki jest po prostu cudowny, odsyłam miłośników ogrodów to wspomnianego odcinka, naprawdę warto.

Aby nie uskuteczniać chwalipięctwa na całego resztę prezentów zaprezentuję inny razem.......

Urodziny i po urodzinach, a tu mąż przynosi paczkę, którą odebrał standardowo, Pan Sąsiad (dziękuję Panie Andrzeju).
Mąż mówi: „paczka do Ciebie”, ale jaka paczka? Przecież ja nic nie kupowałam? Uśmiech mojego szacownego M. W zasadzie nic nie powiedział, ten uśmiech nr 386 oznaczał nic innego jak „skleroza nie boli”. Ale jak się ma 20 lat już od co najmniej kilkunastu to można i nie pamiętać, prawda:)))?
Nadawca............ i mnie oświeciło:))))
Nie, nie zamawiałam nic……..
Paczka przyszła od Agnieszki
Dostałam pojemniczki na przyprawy z serii Sweet Home, które idealnie wpasowały się w moją kuchnię oraz ......następnym razem. Aga, DZIĘKUJĘ to za mało !






Kolejny wątek z cyklu "wyszukane" :)
Figurkę przygarnęłam jakiś czas temu. Jakiś pomysł na nią miałam i nadal mam. Docelowo jeszcze nie stoi na miejscu zaplanowanym dla niej ale stoi na super, bynajmniej moim skromnym zdaniem „postumencie”. Jest on trafieniem mojej Teściowej za bagatela całe 2zł w SH. Babcia się wykosztowała, prawda?:))) Generalnie ma Kobieta szczęście do różnych cudeniek za miej więcej takie pieniądze. Z czego zarówno ja, jak i moja Szwagierka bardzo się cieszymy. Mamuś DZIĘKUJĘ.




 
Ten niebieski jakoś mi tu nie przeszkadza ;))

Nie mogłam się oprzeć aby nie pokazać, jeszcze nie skończonego ale już poskręcanego wieszaka na ręczniki papierowe. Wykonanemu m.in. z ……. 

 

tak wałka do ciasta (jak to mówią górale "bijocek na chłopa" ;))


Sam wzór góry ściągnęłam z krzesła.

 
Swoje miejsce wieszak już ma. Musi jednak poczekać na mały, a może i ciut większy misz masz w kuchni……zaraz po komunii Mikołaja.
Rączki mnie jednak tak coś swędzą i wszystkimi siłami muszę się powstrzymać aby nie rozwalić kuchni na sama komunię. Dobrze, że to już tylko 2 miesiące :)

Dziękuję za odwiedziny
Pozdrawiam serdecznie
Ala

PS. Nad jakością zdjęć pracuję. Nie potrafię poradzić sobie z O mnie, Ktoś może mi pomóc?

wtorek, 12 lutego 2013

Szafka na jajka, słoiczki oraz mała reanimacja:)))


W odpowiedzi na prośbę o wypatrzoną na poprzednich zdjęciach szafkę na jajka ... bardzo proszę



Szafka bez wątpienia jest złożeniem, że się tak wyrażę różności do "kupy". Różności, które kiedyś, chociaż pewności nie mam, były elementami jakiejś innej szafki, a zakupiłam je na Allegro. Mowa tu umówmy się o "górce" tj. tym czymś na szafce co wydaje mi się było pilastrem? Listwa "robiąca" za koronę to też element z tego samego zakupu. Jeszcze coś tam zostało i już intensywnie myślę jak to wykorzystać, bo grzech aby leżało bezproduktywnie w piwnicy :)))) Drzwiczki to po prostu listwa, którą kupiłam na wyprzedaży w Brico do oprawy obrazków. Była zielona, a tego koloru w moim przypadku jakoś nie trudno nie zauważyć i przejść obok niego obojętnie ;) Cała reszta to uratowane od spalenia deseczki pałętające się w piwnicy. Wielkość szafki dopasowana to górki, z którą nic praktycznie nie robiłam. Wyszlifowałam jedynie do surowego drewna podobnie jak koronę. Jest z jakiegoś ciemnego drewna, mi kojarzy się z mahoniem. Pobejcowałam ją orzechem, teraz czeka na wosk. Ale wosku u nas o tej porze roku nie można zakupić, ponieważ "to nie sezon" co usłyszałam w sklepie pytając o niego.
Inspirację do zrobienia szafki znalazłam u Ity ( tutaj )
U Niej zresztą dojrzałam jeszcze wiele innych cudownych realizacji (okazja aby PODZIĘKOWAĆ :) ) min. pojemniki na przyprawy klik
Tym sposobem moje zyskały przepiękne "stylowe" nakrętki .... zresztą najlepiej oceńcie sami :)))

 


Malowane one były farbami w kolorach: czarny, biały i siwy. Po otwarciu farby z kolorem siwym ...


... zbladłam .... a nogi ugięły się pode mną jak mój M zapytał, z nie małym zdziwieniem "malowałaś na niebiesko???". Czar prysł i to co miałam wrażenie, że tylko mi się wydawało niebieskie, takie właśnie się okazało. Niebieski pcha się do mnie drzwiami i oknami...... a ja nadal skłaniam się ku zielonemu :)

A teraz coś z ostatnich zdobyczy jakie zasiliły moje pielesze domowe ... "DA DAM" !


..................... :))) co prawda nie rzuciła na kolana moich domowników. Nie dosyć, że brudne i obdrapane to to, to na dodatek obtłuczone. Zamieszczone powyżej zdjęcie to nabytek w trakcie "namaczania" we wrzątku ........inaczej nie szło doszorować. Wrzątek zrobił swoje ! :))) i biała farba zlazła jak maseczka z twarzy ;) Ostało mi się poobijane cudo, jeszcze nie do końca domyte i NIESTETY niebieskie.
Cóż było począć, zakasać rękawy i do roboty. Ciut szpachli do samochodów :))) pożyczonnej od mojego szacownego M,a następnie szpachlowanie i szlifowanie.



Powyżej po położeniu farby podkładowej (również samochodowej) i szpachli.
A oto efekt moich dosłownych wypocin:



Starą mydelniczkę zostawiłam ku, o dziwo jednogłośnemu, Veto moich domowników. No nie miałam sumienia, tak do kosza....

Dziękuję za odwiedziny i utwierdzanie mnie, że ma to sens
pozdrawiam
Ala

poniedziałek, 4 lutego 2013

Kuchnia i haft

Fajans z Włocławka zawsze będzie mi się kojarzył z moją mamą. To właśnie ona lat temu .... nie mam nawet pojęcia ile, namiętnie go zbierała.
No i ja się tym zbieractwem zaraziłam. Różni nas tylko kolor, mama niebieski ja brąz, a szczególnie zieleń:))). Pewnie dlatego też zwracam na niego uwagę buszując w sieci.

I tym sposobem  Sylwia z Wietrzynych  pokazując co zrobiła z szufladkami właśnie z Włocławka przypomniała mi, że i ja takowe posiadam .......w piwnicy.
Odnalazłam, wymyłam i ......................... chyba czekałam na WENĘ.   

Przyszła ... ale po czasie.
Mam szafkę niby standardową, wysokość 72 cm szeroka 90 cm, a jednak nie. Tej wielkości co prawda nie widać ale tak coś mi w niej brakowała. Chciałam, aby chociaż odrobinę "trącała myszką" cytując moją przyjaciółkę, tj. aby wyglądała na ciut starszą.
Prezentowała się ni mniej ni więcej tak:


 



Wspomniane szufladki idealnie, taką bynajmniej mam nadzieję, wpasowały się do niej.
 Ze sklejki, która była przeznaczona do palenia zrobiliśmy półeczkę, którą zamocowaliśmy pod wspomnianą szafką. Deseczki ze starych palet, również kupionych do palenia, posłużyły jako przegródki. Wszystko wyszlifowane i przebejcowane na kolor calvados jak meble. Aby wyglądały chociaż trochę "wiekowo" maznęłam je białą i brązową farbą do drewna, no i na koniec szlifowanie. Efekt (jeszcze nie końcowy :) ) był taki jak poniżej:



Aby różnica między szafką a dołączoną częścią nie rzucała się tak w oczy dokleiliśmy frezowaną listewkę:






A oto Nasze wypracowane wspólnie dzieło :)



Teraz się nimi trochę nacieszę, a później przemaluję ... niebieski to stanowczo nie mój kolor;) Przy okazji zamieniłam wystrój pod okapem ... teraz wygląda bardziej klimatycznie. W Pepco zakupiłam żeliwny wieszak, w sumie kupowałam go z myślą o łazience:))), no ale trafił do kuchni w zamian za "pomoce" kuchenne. A oto efekt przed i po:
 







Kolejna cicha inspiracja ze strony mojej Mamy ... prezent od Niej, wyhaftowane butelki z winogronem szt 2., jedna z zieloną a druga z bordową kiścią. Oczywiście swoje odleżały. Nie wpasowały się w standardowe passe-partou, które do nich zakupiłam. Parę przeróbek i wydawało się, że będzie idealnie. Listwy do ramek posiadałam na stanie piwnicy, dokupiłam tylko antyramę dla samego szkła.Wydawało się ... kolejna wizyta na rynku i zmieniła się koncepcja. Na starociach (chyba za mocno powiedziane, góra 5 stanowisk) dostałam 2 rameczki, poniżej na zdjęciu jedna już trochę wyszlifowana.


Kupiłam je tylko dlatego, że są z drewna, wydawały mi się całkiem spore i TYLKO za 5zł. Dopiero w domu doznałam olśnienia. Dokładnie takie jakie potrzebuję do "winogronek" ! Wstępnie planowałam je wyszlifować do surowego drewna i ...... życie po raz kolejny zweryfikowało moje plany ;) Nie wiem czym były pomalowane ale po 2 dniach ciężkiego szlifowania efekt jest taki - a to dopiero jedna. Jak doprowadzę drugą do tego stanu to zostawię je tak:






Jak mówi mój Mąż "nadszarpnięte zębem czasu". Niech i tak będzie:))

I tak zupełnie dzisiaj na koniec ..."veni, vidi, vici" w moim wykonaniu ;) skończyłam, oprawiłam, powiesiłam :)



Pozdrawiam
Ala