Udało się odnowić szafkę, która swego czasu służyła jako podstawa pod misę i dzban na wodę. Swoje odstała w garażu gdzieś tam, a kolejny rok u mnie. Wyglądała klik mniej więcej tak. A teraz prezentuje się ... pięknie :)
Dorobiłam jej cokół na dole z listwy przyściennej oraz na górze tzw. "warkocz" - pan w sklepie oświecił, że tak to się nazywa ;)
Z zakupionego elementu ...
... po kilku kombinacjach udało mi się wykonać kopię, którą wkleiłam i szafka przestała mówić " przycupnij na chwilkę" - taką bynajmniej mam nadzieję. Mój Mąż śmiał się, że ona aż prosi aby choć na chwilkę spocząć w drodze do kuchni, też pomysły :)
Z kolejnej fanaberii i nie dlatego, że mam za dużo czasu wręcz przeciwnie, powstała cała otoczka do tablicy.
A powstała z dwóch desek z "podstawy palety", listwy do obramowania obrazów i takiego kawała "czegoś" co mnie skojarzyło się z koroną.
A tak ćwiczyłam na pile :))) Jak patrze na to zdjęcie to sama się dziwie jak mi się udało
W tak zwanym między czasie powstały dwa pudełka na prezenty w skrajnie różnych klimatach bo i skrajnie różne Solenizantki
A że ostatnio był czas "dla mnie" udało mi się pomalować ............ nie przyznam się po JAKIM czasie, ramę do wyhaftowanej przez moja Mamę:
A na zdjęcie załapał się, wyciągnięty z jakiegoś wiaderka z przeznaczeniem wiadomo jakim
Nie mogłam się oprzeć........ Jedynie denerwuje mnie ten drut ale nie umie niczego z tym zrobić a nie znalazłam nikogo kto podjął by się naprawy.
A z trafień ryneczkowych cynowe coś
i kabaret zniszczony ale tak jakoś wpadł mi w oko mimo, że lata świetności ma już za sobą
Świecznik na dodatek z zielenią, nie szło przejść obojętnie:)))
A na sam koniec trzeplo mnie ostatnio na tace a tu efekt
pozdrawiam
Ala